Krzysztof Szumski

Czy Chiny zdominują świat?

Od dawna przewidywano, że Chiny odegrają ważną rolę w historii świata. Już Wyspiański mówił w „Weselu”, że Chińczycy trzymają się mocno. I właśnie od prognoz rozpoczął swoje wystąpienie na temat przyszłości Chin – i szerzej Azji – nasz korporant Krzysztof Szumski, dyrektor Departamentu Azji i Pacyfiku w MSZ, a do niedawna ambasador w Chinach. Tu nie ma wątpliwości – niepohamowany wzrost gospodarczy powoduje wzrost udziału Chin, a także Indii w światowym PKB i eksporcie. I nikt nie przewiduje, żeby ten proces miał się zatrzymać, może tylko zwolnić. Takim czynnikiem hamującym może być bardzo duże rozwarstwienie społeczeństwa, w sumie jednak „gra się jeszcze toczy, ale rosnąca dominacja Chin jest raczej przesądzona.” Nawiasem mówiąc, w trakcie dyskusji przypomniano, że 40 lat temu zastanawialiśmy się, kiedy Japonia prześcignie Stany Zjednoczone i jakoś do tego nie doszło.

Krzysztof zwrócił uwagę, że wprawdzie Chińczycy w kontaktach bezpośrednich są bardzo grzeczni i uprzejmi, ale wewnętrznie mają świadomość ciągłości swojej 4,500-letniej cywilizacji i przekonanie, że są „narodem wybranym”, predestynowanym do dominacji w świecie. Dawniej uważali wszystkie kraje za swoich wasali, nawet takie jak Holandia i Anglia, ponieważ ambasadorowie tych krajów składali podarki cesarzowi, a próby podboju Chin oceniali jako był bunt wasali.

Polityka Chin jest konsekwentna i racjonalna, nastawiona na wspieranie wzrostu gospodarczego i zapewnienie dostaw surowców, przede wszystkim energetycznych. Wewnętrzna polityka jest dość liberalna, sektor prywatny jest jednak silnie uzależniony od władz, które bez oporu realizują swoje preferencje. Podstawą sukcesów jest eksport, który rzeczywiście podbija świat. Dzięki nadwyżce handlowej Chiny mają gigantyczne rezerwy dewizowe 2,4 biliona dolarów, które mogą przeznaczyć na inwestycje zagraniczne i skrzętnie je wykorzystują. Przykładem jest chińskie Volvo.

Tego samego dnia, kiedy słuchaliśmy Krzysztofa, w Brukseli odbywał się szczyt Chin i Unii Europejskiej, który według relacji prasowych, był „kolejnym pokazem bezsilności Unii wobec Pekinu.” Chiny wykorzystują liberalny porządek polityczny i gospodarczy świata bez podporządkowywani się mu na własnym podwórku. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest utrzymywanie zaniżonego kursu swojej juana, co sprzyja eksportowi. Chiny traktują kryzys finansowy na Zachodzie jako okazję do zmiany w podziale władzy na świecie i umacniają swoją pozycję nie tylko w Azji, Afryce i Ameryce, ale także na najbardziej osłabionych peryferiach Unii Europejskiej np. w Grecji wykupują porty i przejmują wielkie kontrakty, natomiast u siebie odrzucają zachodnich kontrahentów w publicznych przetargach. Komisarz UE ds. handlu Karel de Gucht sugerował, że Unia zacznie pracować nad twardymi sposobami wymuszenia wzajemności w dopuszczaniu zachodnich inwestycji w Chinach i walki z kradzieżami intelektualnymi i chińskimi podróbkami zachodnich towarów.

Jak przystało na dyplomatę, Krzysztof potraktował ten problem bardzo delikatnie stawiając tylko pytanie: Czy pretendując do globalnej roli Chińczycy są gotowi zaakceptować międzynarodowe zasady handlu? W rzeczywistości czeka nas chyba konfrontacja. Zdaje się, że Wyspiański miał wiele racji.