Z okazji jubileuszu 20-lecia naszego przystąpienia do Unii Europejskiej gratulacje zbierają politycy, którzy uczestniczyli w podpisywaniu dokumentów akcesyjnych. Wypada i nam pochwalić się, że udział naszego środowiska w przygotowaniu tych wydarzeń był ogromny. Zacznijmy od naszych absolwentów, o których dzisiaj nie wspomina się na pierwszych stronach gazet i w wiadomościach telewizyjnych, na których spadał ciężki trud prowadzenia negocjacji i wypracowania warunków naszego przystąpienia. Mam na myśli tandem kolegów z rocznika 72 Marka Grelę i Janka Truszczyńskiego, którym zawdzięczamy bardzo udany kształt naszego udziału.
Mamy szczęście do tandemów. Niedawno wspominaliśmy tandem o rok starszych kolegów Leszka Balcerowicza i Wieśka Rozłuckiego, budujących rynek kapitałowy a właściwie gospodarkę rynkową w Polsce. Ale możemy sięgnąć jeszcze głębiej. Profesor Zbigniew Kamecki z Katedry Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych już w latach 1960. badał mnożnikowe efekty handlu zagranicznego w unii gospodarczej i dzielił się z nami tą wiedzą na wykładach. Wprawdzie wtedy nawet się nam nie śniło, że kiedyś te efekty mnożnikowe będą naszym udziałem, ale już zasiane zostało ziarno pod przyszłe zbiory.
Fundacja im. Józefa Oleksego przesłała nam tekst przypominający tamte czasy oraz rolę Patrona fundacji w procesie akcesyjnym. W przygotowaniu naszego przystąpienia do zmieniającej nazwę Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, Wspólnego Rynku, Unii Europejskiej brały udział dziesiątki, może nawet więcej absolwentów naszego Wydziału, chociażby w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej, którym kierowała przez pewien czas prof. Danuta Huebner, bardzo ważna postać w naszych relacjach z Unią.Nasi absolwenci uczestniczyli w tłumaczeniu wcześniejszych europejskich aktów prawnych i w odpowiednim przekształceniu naszego systemu prawnego. W całej administracji rządowej dostosowywano się do nowych warunków, a kto był lepiej przygotowany do tej roli niż nasi absolwenci. W tle tych wydarzeń była nasza Korporacja HZ.
W Polskim Przedstawicielstwie przy UE , kiedy kierował nim Marek Grela, powstał pomysł powołania tam oddziału naszej Korporacji i chęć udziału zgłosiło kilkanaście osób pracujących w Brukseli. Dlaczego nie doszło to tego. Chyba dlatego, że nigdy nie mieliśmy sekretariatu, minimum administracji, żeby zająć się takim problemem. Ba! Nie mieliśmy nawet własnej szafy a chociażby szuflady do trzymania naszych spraw. I tak jest do dzisiaj. Istniejemy tylko w umysłach i sercach. Okazuje się, że jest to rozwiązanie skuteczniejsze niż szafy pancerne.
Możemy więc dzisiaj wszyscy sobie nawzajem podziękować i pogratulować, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty.