W dniu 17 października 2017 r. Nasza Korporacja zorganizowało debatę o miejscu i roli Polski w Unii Europejskiej. Debata była kolejną z cyklu SGH Professionals, formuły opierającej się na zapraszaniu ekspertów wywodzących się z naszej Uczelni. W debacie wzięli udział: eurodeputowany prof. dr hab. Dariusz Rosati, prof. dr hab. Marek Grela i amb. Jan Truszczyński, obaj negocjowali nasze przystąpienie, a więc znają Unię od podszewki i od kuchni, dr Anna Masłoń-Oracz oraz prof. dr hab. Adam Ambroziak, naukowcy z SGH zajmujący się różnymi aspektami funkcjonowania UE.
Partnerem w organizacji debaty był Samorząd Studentów SGH przy wsparciu Centrum Kariery i Relacji z Absolwentami. Spotkanie otworzył Rektor prof. dr hab. Marek Rocki, który pochwalił się, że SGH zajęła drugie miejsce w kraju pod względem „jakości” maturzystów przyjętych na studia i w związku z tym w przyszłym roku oprócz konkursu matur SGH wprowadzi egzamin wstępny z niematuralnego przedmiotu podstawy przedsiębiorczości.
Wypowiedzi w mediach na temat UE są tak zróżnicowane, często sprzeczne ze sobą, że trudno się w tym połapać. Mieliśmy świetną okazję, żeby zapytać o to naszych ekspertów. Unia rzeczywiście w ostatnich latach przeżywała - przyznają - ciężkie chwile: kryzys gospodarczy, kryzys strefy euro, dramatyczne negocjacje z Grecją, wspólna polityka energetyczna, klimatyczna, Brexit, ruchy populistyczne, uchodźcy – kłopotów nie brakowało. Można było odnieść wrażenie, że trzeszczy w posadach. Ale potrafiła te wszystkie problemy pokonać, najczęściej poprzez żmudne konsultacje i negocjacje, politykę dialogu i kompromisu prowadzącą do wykucia rozwiązań, które – o dziwo – zwykle akceptują wszystkie kraje członkowskie. No chyba że któryś uprze się, żeby przegrać głosowanie 27 do 1, ale to zdarza się bardzo rzadko. We współpracy z krajami członkowskimi Unia znajduje siłę, żeby pokonać trudności jak wańka-wstańka i stanąć mocno na nogach.
Mam dla sceptyków złe wiadomości – stwierdził nasz ekspert - nieszczęścia, jakie prześladowały Unię, wynikały głównie z braku reguł współpracy lub ich nieprzestrzegania. I to się zmienia. Po skutecznej obronie przed atakiem populizmu Bruksela przeszła do kontrofensywy i pogłębiania integracji, zwłaszcza w ramach strefy euro. Nie ma sygnałów, że któryś kraj chce opuścić Unię czy strefę euro. Nawet Grecja realizuje bolesny program naprawczy i spłaca długi.
Skąd więc tyle krytycznych głosów o Unii? Ich źródłem są politycy, którzy znaleźli sobie łatwego chłopca do bicia i zwalają na Unię swoje trudności - to nie ja, to Bruksela. Krytykowanie Unii stało się modne, ale to fałszywa diagnoza. A Brexit? Czy nie jest to wyraz krańcowego braku zaufania? Nasz ekspert był bezlitosny – to był akt zbiorowego szaleństwa. Demokracja pozwala na podejmowanie decyzji ewidentnie złych.
Zwracano też uwagę, że świat szybko się zmienia. Udział USA i Europy Zachodniej w światowym PKB i handlu międzynarodowym obniża się, a więc i ich znaczenie maleje. Maleje też znaczenie integracji zarówno regionalnej jak i globalnej. Europa dostosowuje się do nowego świata. A jaka będzie Unia? Taka, jakie będą kraje członkowskie.
Przed i po podpisaniu aktu o akcesji w UE było wiele niepokoju, co będzie po rozszerzeniu. Jeden z zachodnich dyplomatów w chwili szczerości stwierdził: wy Polacy nie nadajecie się do Unii, nie macie poczucia kompromisu, jesteście zapatrzeni w siebie i nie potraficie dotrzeć do innych. W kolejnych latach naszego członkostwa zadawaliśmy kłam temu stwierdzeniu wzbudzając zdumienie, a nawet podziw tempem dostosowywania się do warunków i zwyczajów panujących w Unii. Staliśmy się ważnym graczem, którego pytano o zdanie i z którego zdaniem liczono się. Zewnętrznym wyrazem tego uznania było powierzenie najwyższych stanowisk naszym premierom Buzkowi i Tuskowi. Szczytem tych osiągnięć było utworzenie Trójkąta Weimarskiego. Można powiedzieć, że dopuszczono nas do stołu prezydialnego, gdzie nieformalnie reprezentowaliśmy „nowe” kraje członkowskie. Brak słów na określenie, jakim błędem było wycofacie się z niego. Przestaliśmy być liderem Europy wschodniej i nasz wpływ na to, co dzieje się w UE, jest coraz mniejszy. Zastrzeżenia zachodniego dyplomaty sprzed kilkunastu lat niebezpiecznie zaczynają odzyskiwać aktualność.
To, że nasz głos jest tak słabo słyszalny w Brukseli, wynika nie tylko ze względów politycznych. Mechanizm podejmowania decyzji w Unii Europejskiej polega na dopracowywaniu propozycji legislacyjnych w długim procesie konsultacji, w którym praktycznie nie uczestniczymy. Na zapytania Komisji rząd składa oficjalne stanowiska, natomiast brak głosu polskich przedsiębiorców w przeciwieństwie do firm zachodnich, które dokładnie śledzą poczynania Komisji i pilnują swoich interesów.
Czy więc nadajemy się do Unii? Nasz ekspert nie ma wątpliwości: nie mamy innego wyjścia, musimy nadawać się do Unii.
W dniu 22 listopada kolejna debata SGH Professionals o systemie emerytalnym. Szczegóły w afiszach. Zapraszamy.
Maciej Tekielski