Już po raz jedenasty spotkaliśmy się na tradycyjnym Balu Korporacyjnym. Tym razem były to gościnne występy w hotelu Best Western Hotel Mazurkas w Ożarowie Mazowieckim.
Całą imprezę i wyśmienitą organizację zawdzięczamy dwóm Andrzejom: Hulewiczowi, prezesowi firmy Mazurkas Travel, która jest właścicielem hotelu oraz Łochowskiemu, który koordynował przygotowania. Obydwu Andrzejom gorąco dziękujemy.
W balu uczestniczyło ok. 100 osób. Większość uczestników skorzystała z bezpłatnego przejazdu autokarem Mazurkasa na trasie Sala Kongresowa - Hotel Mazurkas - Sala Kongresowa. Już na wejściu spotkało nas miłe zaskoczenie. Obiekt hotelowy jest ogromny, z obszernym holem, w którym znalazło się miejsce nawet dla… palaczy.
Po oficjalnym otwarciu przez Wielkiego Mistrza i gospodarza balu Andrzeja Hulewicza oraz złożeniu tradycyjnej przysięgi przestrzegania balowego dekalogu, nastąpiła część balowa. Uczestnicy chwalą wszystkie elementy dobrej zabawy – orkiestrę grająca żywo przez cały czas, prawie bez przerw i jej repertuar, dużo rytmicznych, tanecznych kawałków, w tym sporo znanych przebojów, wszystko stosownie do przeciętnej kondycji balowiczów. Rozległy parkiet, na którym było wystarczająco miejsca, aby poszaleć. Miłą niespodzianką było zaproszenie wokalisty z recitalem piosenek rosyjskich, zwłaszcza autorstwa Wysockiego, w czym uczestnicy balu chętnie mu „pomagali”. Nie zabrakło śpiewów chóralnych korporantów, wykonujących z dużym zapałem piosenki hazetowskie pod batutą Bogusia.
Podkreślić wypada dobrze wybraną salę – przestronną, z miejscem na dużą liczbę stolików i niezawadzającym bufetem. Stoliki optymalne na 8 osób, co pozwalało prowadzić rozmowę ogólną, a nie tylko z sąsiadami. Podniebienia nasze zostały uraczone wykwintnie i smakowicie. Wzdłuż ścian ustawiono urozmaicone, obfite, stale uzupełniane bufety: zimny , sałatkowy, gorący, deserowy. Na stołach było pod dostatkiem napojów alkoholowych oraz soków i wód. Duże wrażenie zrobił sposób zaserwowania dania głównego. Przy dźwiękach orkiestry na salę wkroczył rząd ubranych w uniformy kelnerów z uniesionymi talerzami, przykrytymi lśniącymi kopułami. Następnie kelnerzy otaczali kręgiem każdy ze stołów podając równocześnie wszystkim siedzącym przy nim biesiadnikom gorące danie. A były to „palce lizać” kotleciki à la picatta milanese serwowane z opiekanymi ziemniakami, warzywami gotowanymi na parze w porowej otoczce i sosem z prawdziwków aromatyzowanych świeżym tymiankiem. To miłe zanurzyć się w atmosferze wykwintnej elegancji, czego na codzień raczej trudno uświadczyć. Obsługa była szybka, staranna i życzliwa nie tylko w czasie serwowania dania głównego, co też nie jest regułą.
Zabawa trwała do ok. trzeciej nad ranem. Organizatorzy zapewnili odjazdy autokarem o godz. 1, 2, 3 i 4 rano. Osoby szczególnie utrudzone lub nielubiące nocnych podroży mogły zatrzymać się na miejscu za życzliwą cenę 180 zł za pokój dwuosobowy.
Nic więc dziwnego, że bal uzyskał wysoką notę wśród uczestników, a balowi weterani stawiają go w rankingu nie niżej niż poprzednie imprezy w było nie było tak renomowanych miejscach jak Bristol czy Resursa Obywatelska. Chyba Andrzej Hulewicz nie będzie mógł nam odmówić za rok.